Zakwaterowanie
Każdy kto był wie, to co na początku wydawało się koszmarem okazało się strawne, choć niektórzy odczuwali niską temperaturę w nieogrzewanej sali. Sanitariat IMO był w porządku, bo choć zapach był odstraszający, to po opanowaniu sytuacji dało się żyć, a wielkim plusem okazały się prysznice (często zdarzały mi się dwa prysznice na dobę, co bardzo podbudowywało moje samopoczucie).
Domyślam się, że decydujące są tu układy ze sztabem, ale być może warto następne obozy przenieść do jednostki, w której odbywały się strzelania. Dzięki temu zniknąłby problem dojazdu (a być może pojawiłyby się inne).
Zaprawa
Strzał w dziesiątkę – tak trzymać. Co prawda wolałbym bieganie z elementami ruchowymi zamiast gnieżdżenia się w małej salce, ale to moje indywidualne preferencje, więc nie istotne.
WF
Wieczorny WF w szybkim tempie przyczyniał się do spadku formy. Przyznam, że gdy trzeciego dnia 20 pompek okazało się dla mnie problemem byłem w niesamowitym szoku. Mam jednak obiekcje co do celowości takiego ‘zjebania’ ludzi. W połowie tygodnia byliśmy tak zmęczeni (także mrozem i częstym przemoczeniem), że i zajęcia musiały nieco zwolnić, abyśmy dali radę.
Proponowałbym dodatkowe zajęcia WF uciąć do półtorej godziny raz na dwa dni. Zdaje się, że zgadzałoby się to z profesjonalnymi programami treningowymi dając ciału możliwość odbudowania sił.
Alpinistyka
Zdecydowanie nie powinna być prowadzona po obiedzie w zimę, kiedy to szybko nastaje ciemność. Na szczęście grupie RED udało się ćwiczenia powtórzyć za dnia i z większym nasyceniem sprzętu.
Ratownictwo taktyczne
Dla mnie to było odkrycie i coś, co zmieniło moje pojęcie o tym, co chciałbym widzieć na milsimach. Abstrahując od obozu – będę starał się promować taktykę czerwoną na milsimach, bo dodaje ona ogromnej głębi mojemu hobby. W tych zajęciach właściwie nic bym nie zmieniał – były świetne, zarówno w swej teoretycznej, jak i praktycznej części. Zabrakło tylko tego elementu w Misji Końcowej (o niej później).
Obsługa GPS
Więcej, więcej, więcej. Więcej czasu i materiału merytorycznego w kwestii terenoznawstwa i nawigacji plus ćwiczenia praktyczne (których mi zabrakło).
Radiooperatorka
Sam materiał bardzo cenny i myślę, że warto by było rozwinąć ten blok, choć czuło się pośpiech Wieszaka i to, że materiał nie został w szczegółach zaplanowany. Jednak i tak duży plus dla tych, co się jeszcze o to nie otarli na milsimach. Fajne, że to było oparte o doświadczenia własne, a nie jakieś teoretyczne gdybania.
CQB
W grupie RED tego mi zabrakło. Choćby po to, by zgrać ludzi i by operowali jednym systemem ćwicząc razem. Nie wiem jak to wyglądało w GREEN, ale chłopaki bardzo chwalili te zajęcia.
Techniki interwencyjne
Naprawdę kupę czasu i pracy w to włożył Luki i Cichy – wielkie podziękowanie za to. Jednak w porównaniu z innymi zajęciami mam wrażenie, że nacisk na te zajęcia był o wiele większy niż na jakiekolwiek inne, tak, jakby to była jakaś zapchaj dziura czasowa. Tego elementu też mi zabrakło podczas Misji Końcowej.
Marsz kondycyjny
Dał w kość. Niby niedaleko i wiele razy chodziłem na 15 km, ale warunki, plecak oraz przede wszystkim tempo spowodowały, że było to dla mnie wyzwanie. Bardzo udanym przerywnikiem była budowa szałasów. I świetnym przygotowaniem pod nocleg planowany na dzień następny. Jednak z racji zimy myślę, że warto byłoby przesunąć marsz na dzień wcześniej, aby buty po nim w spokoju wyschły, a mięśnie barków i nóg powróciły do sił. Marsz wyraźnie złamał siłę woli u niektórych, a w niektórych zbudował pewność siebie i w tym sensie zdał egzamin.
Szkolenie snajperskie
O ile część teoretyczna prowadzona przez Cichego była dość mocna (choć materiał nie wypełnił w całości czasu, czyli czas był niedostosowany) to teoria w wykonaniu WP była niezorganizowana i zupełnie zbędna. Myślę, że Yarlan po przestudiowaniu kilku książek mógłby przygotować jeden pełny wykład ze snajperstwa na wyższym poziomie plus poprowadzić wartościowe ćwiczenia taktyczne. Zamiast tego dostaliśmy pogadankę z weteranem i ciekawą opowieść o syfie w WP i broni wyborowej SAKO-23.
Minerstwo
O ile instruktor na tle innych z WP wyróżniał się wiedzą i obyciem w temacie zajęć, o tyle zdaje się, że wszyscy w RED byli zaznajomieni z tematem i w rezultacie był on dla nich co najwyżej przypomnieniem. Był to moment, w którym Obóz zaczął gubić podział RED/GREEN ze stratą dla grup.
Misja Końcowa
Nie chcę wnikać w to, co zostało zwalone i wskazywać winnych, bo dość już było żali i plotek. Po prostu – do poprawy. Jednak warto napisać, że niemal dla wszystkich ten wypad okazał się cholernie wymagający i trudny. Raz z powodu znowu sporego tempa marszu z plecakami w trudnym terenie (trudniejszym, bo na przełaj), dwa z powodu spania przy dużym mrozie w terenie, często z przemoczonymi rzeczami w śpiworze. Niewiele osób spędziło tę noc czując się komfortowo – a ja osobiście byłem na cienkiej linii dzielącej mnie od poddania się (dzięki Wieszak za uratowanie morale!).
Strzelanie ASG
Mi osobiście nie brakowało strzelania airsoftowego, ale słyszałem kilka innych opinii ludzi z RED. O ile wiem, w GREEN strzelania były. W treningach w grupach airsoftowych wykorzystywanie strzelań uważam jednak za wielką przewagę, bowiem jest to prosty i naturalny sposób rewidowania teorii przez praktykę i faktycznego szkolenia z użyciem replik, których używa się później ‘na bojowo’. Nie sądzę by warto było z takiego plusa rezygnować. Np. ćwiczenie zasadzki bez użycia replik uważam za wręcz szkodzące, bo fałszujące prawdziwy obraz skuteczności zasadzki w realiach air softu.
Sugestia
To jakbym sobie wyobrażał następny obóz to stworzenie z niego całości. Jeśli ktoś oglądał stary film Dzikie Gęsi (
http://www.filmweb.pl/f94450/Dzikie+g%C4%99si,1978) złapie w mig moją ideę. Oto grupa najemników z takim bądź innym wyszkoleniem trafia na kontrakt do wykonania konkretnej misji. Jej charakter jest znany od początku i w zarysie jej przebieg. Grupa ma za zadanie zgrać się, zaplanować, przygotować i przeprowadzić misję, która to ma miejsce w ostatnich 24h obozu.
Jeśli prowadzone jest szkolenie linowe, to dlatego, że w założeniu może okazać się ono potrzebne w trakcie misji (może, nie musi). Np. insercja ze śmigłowca może odbyć się via zjazd linowy, lub budynek cel może zostać sforsowany od dachu (przez jeden z zespołów).
Jeśli trenowana jest taktyka czerwona, to znaczy, że planowana misja to CSAR lub że obowiązkiem grupy będzie ewakuacja każdego rannego z pola walki.
Jeśli trenowane są techniki interwencyjne, to znaczy, że misja zakłada przejęcie VIPa lub informatora.
Każda z tych technik jest trenowana pod daną misję, a więc jeśli wiemy, że VIP ma być w osobówce, ćwiczymy osobówkę, a jeśli nie wiemy w jakim pojeździe, to ćwiczymy każdy wariant.
Do tego istotne jest tu zgranie pododdziałów, co w czasie obozu nie było ćwiczone, a okazało się niezbędne w trakcie Misji Końcowej (i co szwankowało – gdyby nie śnieg, drużyna Charlie wielokrotnie by zgubiła resztę plutonu).
I najważniejsze – to czego cholernie mi brakowało na III Obozie – planowanie misji, rzecz bodaj najważniejsza a potraktowana do bólu po macoszemu i byle jak. Od początku organizator powinien przedstawić zadanie, warunki i zasoby i następnie jedynie uszczegóławiać lub zmieniać warunki wedle potrzeb i ustaleń, aby zadanie przedstawiało odpowiedni stopień trudności.
REASUMUJĄC
Obóz w mojej wizji stanowiłby jednolitą całość, przygotowanie do Misji i Misję. A ćwiczone by było wszystko, co by się na misję mogło składać. Przy czym podczas misji można działać w podzespołach, które będą miały inne zadania. Można by też pokusić się o stworzenie na misję końcową kontr siły np. w postaci byłych uczestników obozu lub lokalnej grupy milsimowej.[/b]